Jedwab jest cudownym materiałem do tkania. Tak uważam i zdania nie zmienię, chociaż zdarzają się przędze, które każą mi się nad tym poważnie zastanowić i dziś właśnie będzie o takiej jednej.
Tylko czym tak właściwie może się różnić jedwab od jedwabiu?
Przede wszystkim jedwab naturalny rożni się od jedwabiu syntetycznego, chociaż bardzo niewiele. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Aż chciało by się cytować Asteriksa “Smak ten sam, zapach ten sam, ale to nie jest napój magiczny. To zupa jest z brukselek!“. A jedwab naturalny jest z jedwabników, pająków… skupmy się na tym z jedwabników, dobrze?
Wikipedia (tak, wiem, mało profesjonalne źródło) podaje takie rodzaje przędzy:
greża – jedwab naturalny w stanie surowym
grenadyna – silnie skręcona przędza jedwabna
filozela – nić jedwabna nieskręcana
kordonek – skręcona nitka jedwabna (lub bawełniana)
mulina – wielobarwna [??] przędza do haftowania
ondula – jedwabna przędza wątkowa
organzyna – jedwabna przędza przeznaczona na osnowę
szapa – czesankowa przędza jedwabna
trama – luźno skręcona z kilku nitek greży przędza jedwabna
Z powyższego wynikało by, że na zdjęciu mamy kolejno grenadynę/kordonek, szapę i mulinę. Na szczęście nie jest to bardzo istotne poza jednym – szapą – to na niej się dziś skupię, żeby oszczędzić wam zawodu.
Technicznie “czesankowa przędza jedwabna” znaczy tyle, że resztki po produkcji jedwabiu odwijanego, czyli nierówne końcówki, poplątane resztki razem z organicznymi zabrudzeniami są czyszczone, wyczesywane i przędzone podobnie jak owcze runo – w dużym uproszczeniu. Bardzo ekonomicznie, ale różnica w jakości jest.
Dla porównania trzy taśmy o zbliżonej formie. Użyte nici w tej samej kolejności co powyżej. Na tym etapie różnica jest niewielka, ale…
Szapa jest czymś czego do tkania na tabliczkach zdecydowanie nie polecam.
Kłaczy się niemiłosiernie, rozkręca ( szczególnie taki singiel jak powyżej) i brzydko matowieje, ale czego się spodziewać – w końcu to przędza dziewiarska. Poniżej porównanie początku i końca taśmy – niebiesko-czerwona ma pół metra, czerwona i bordo po metrze.
Ma-ka-bra.
Żeby jednak całkiem wam szapy nie obrzydzić powiem wam, że przy tkaniu na bardku nie jest już tak tragicznie. Poniżej krajki z dokładnie tej samej przędzy, co wcześniejsza jaskrawo-czerwona. Pomijając moje ewidentne błędy techniczne efekt jest całkiem niezły, o ile ktoś nie oczekuje taśmy na wysoki połysk.
Gdyby było to dla was istotne to użyta przędza szapowa to Traumseide z Atelier Zitron, cieniutka nić w dwukolorowej taśmie jest od Korkonti Medieval Clothing, a wiśniowa piękność to czeskie nici do haftu, które poleciły my czarodziejki z Warsztatu Syv. Na koniec raz jeszcze te ostatnie w pełnej krasie. Prawda, że widać różnicę?